piątek, 30 grudnia 2011

Bezdech


Duszę się, nie mogę odetchnąć,
Wszystko co mnie otacza,
Jałowa czystość, biel..
Nie pasuję tu…
Nie ma  we mnie dobroci,
Nie sposób spotkać drugą osobę,
Kogoś tak zakłamanego i fałszywego,
Kiedy zgubiłam prawdę?
Nie, nie zgubiłam…
Ona nie istniała…
Fałsz był zawsze mną,
Nieodłączną częścią życia,
Maską przywdzianą na twarz, jakich wiele,
Prawda się wypaliła już dawno…
Zgasły słowa nadziei,
Wiara straciła sens..
Duszę się udając siebie,
Duszę się będąc kimś, kim nie będę,
Duszę się, zakładając kolejną maskę na twarz,
Kolejna warstwa pudru, ukrywająca zepsucie,
Kolejny grzech do kolekcji…
Kolejna rzecz pozbawiająca oddechu…

Głos


Przede mną nie ma  już nic..
Droga się dawno skończyła,
Urwał się sznur światła, który prowadził,
Pozostała tylko ciemność,
Czy słyszysz mój głos?
Tak, ten głos, co woła Twe imię,
Jego brzmienie przepełnia ból!
Nieznośna tęsknota, rozdzierający płacz..
Straciłam z oczy to, co ważne..
Goniąc za marzeniem, zatraciłam siebie,
Znikło to, co powinno być ważne,
W centrum mego świata pozostałeś Ty..
Czy słyszysz mój głos?
Tak, ten głos, co woła Twe imię,
Jego brzmienie przepełnia ból!
Nieznośna tęsknota, rozdzierający płacz..
Gdzie się ukryłeś przed mym wzrokiem?
Czy to dla  Ciebie tylko gra?
Jeśli tak, czy jestem w stanie,
Odnaleźć Ciebie ten ostatni raz?
Czy słyszysz mój głos?
Tak, ten głos, co woła Twe imię,
Jego brzmienie przepełnia ból!
Nieznośna tęsknota, rozdzierający płacz…
Nie mogę Cię dostrzec, odnaleźć,
Choć na oślep biegam szukając,
Nić światła, która nas łączyła, pękła,
Nie został po niej nawet ślad…
Czy słyszysz mój głos?
Tak, ten głos, co woła Twe imię,
Jego brzmienie przepełnia ból!
Nieznośna tęsknota, rozdzierający płacz…
W ciemności pozostałam sama…
Nie ma nikogo przy mnie dziś…
Na oślep błądzę po bezdrożach,
Nadzieja w sercu wciąż się tli…

Samotność


Pozostaję wciąż w samotności,
Choć tylu ludzi wokół mnie,
A mimo to odczuwam pustkę,
Samotność obezwładnia mnie…
Zamknięta we własnym wnętrzu,
Samotna do granic możliwości,
Powoli staje się to moim obłędem,
Zatracam się w swoim bycie…
Nieznana przez nikogo,
Ukryta przed widzialnym światem,
Na granicy rzeczywistości,
W ciszy, rozbrzmiewa mój krzyk…
Nie istnieję dla samej siebie,
Moja twarz napawa mnie obrzydzeniem,
Tyle fałszu, zatraciłam się,
Tyle masek założonych na raz…
W samotności rozbrzmiewa krzyk,
Chcę odsłonić własną twarz,
Zacząć istnieć, dla siebie,
Nie dla nikogo, lecz przed sobą samą…

Łzy


Krople deszczy, tysiące łez,
Zagubione pośród nocnej ciszy,
Samotność i pustka, ciemność
Ciche kapanie wody, delikatny dźwięk

Krople deszczu, tysiące łez,
Niebo płacze zamiast mnie,
Jedynie ono zna mój ból, rozpacz
Słyszy mój szept wśród nocy, cichy głos

Krople deszczu, łzy nieba,
Srebrne kryształy w tę zimową noc,
Diamenty lśniące na mej twarzy, lód
Krystaliczny dźwięk, głos upadku, stłuczenia

Prawda


Bezgłośny krzyk, rozrywający duszę
Niewypowiedziane słowa, trujące mą osobę,
Kolejne kłamstwo, zastępujące prawdę,
Prawda nie istnieje

Ma dusza woła o pomoc,
Odrobinę szczerości i zrozumienia,
Jedyną rzecz w jaką nie wierzy..
Prawda to tylko słowo

Nie istnieje coś takiego jak wybaczenie
Popełnione winy zostawią blizny,
Rany nie do zaleczenia,
Fałszywe przeprosiny

Prawda przepadła z czasem,
Rozmyła się we mgle wspomnień
Fałszywe obietnice, fałszywe słowa,
Nigdy nie było prawdy…